Bezstresowane wychowanie... cz.I.

Jedną z najciekawszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych metod wychowawczych jest tzw. metoda wychowania bezstresowego. 

Niestety pojęcie to powoduje więcej krzywdy niż pożytku samym dzieciom. Głównie dlatego, że jednoznacznie pojęcie wychowania bezstresowego kojarzy się z wychowywaniem, bez względnie stałych zasad rodzicielskiego oddziaływania. Ci, którzy bezrefleksyjnie przyjęli to pojęcie, uznali, że „bezstresowo” to niemal to samo, co „samopas”, albo jeszcze gorzej „na żywioł” i często w zależności od tego, co jest aktualnie trendy.

Postawa rodzicielskich uników przejawia się w niekonsekwencji rodziców względem dziecka. Szczególnie widać to, kiedy rodzice tłumaczą, że wychowywali malucha bezstresowo, a następnie dziwią się, skąd w ich dziecku tyle buntu i agresji. Martwią się tym, że ich dziecko jest niezdolne do nawiązywania trwałych więzi uczuciowych, niezdolne do obiektywnych ocen, brakuje mu wytrwałości i koncentracji w nauce, jest nieufne i bojaźliwe.

Walka ze stresem...

Roześmiany chłopczyk, zdrowo rozwijający się malec jest powodem do dumy dla rodziców. Bezstresowe wychowanie dziecka kojarzy się przede wszystkim z brakiem jakichkolwiek zasad i reguł. Roztaczają oni czarne wizje i przytaczają utarte anegdoty o chłopczyku kopiącym staruszkę i matce, która się temu spokojnie przygląda. Ich wyobrażenie o bezstresowym wychowaniu ogranicza się do jednego: to dziecko rządzi w domu. Tymczasem prawda mija się z potocznym wyobrażeniem. Okazuje się, że dziecko można wychować bez przemocy i agresji, bo takimi są przecież bicie i krzyki. Wychowanie dzieci może odbywać się z szacunkiem do malucha, ale z jednocześnie jasno określonymi granicami.

Stres to nieodłączny element życia, dlatego rodzice, którzy decydują się na bezstresowe wychowanie w znaczeniu „rób co chcesz, na wszystko masz nasze błogosławieństwo”, są w błędzie. Bezstresowe wychowanie w tym rozumieniu faktycznie nie przyniesie niczego dobrego. Poszczególne etapy rozwoju dziecka będą odkrywać, jak wiele szkód tak naprawdę przynoszą te metody wychowania dzieci. Dziecka nie da się ochronić przed stresem, bo analogicznie rzecz biorąc, malucha nie da się uchronić przed życiem. W końcu stres może być wywołany najdrobniejszymi sprawami, takimi jak głód, pragnienie, chęć przytulenia ulubionego pluszaka, którego akurat nie ma pod ręką. Rodzice odgadujący za wszelką cenę życzenia malucha i spełniający jego zachcianki robią mu dużą krzywdę, która w przyszłości się na nich zemści.

Rozwój dziecka polega na tym, że maluch zdobywa coraz to nowe umiejętności. Zabawka leży dalej? Dziecko zacznie z czasem się do niej czołgać, potem raczkować, w końcu podejdzie sam o własnych siłach. A po co mu nauka chodzenia, skoro mama i tak zaraz poda mi zabawkę? Stres jest dobry o tyle, o ile napędza myślenie, pobudza do działania i wpływa na nasz rozwój. Oczywiście mowa tu o konstruktywnym, a nie patologicznym stresie.

Aby ograniczyć stres u dziecka i nauczyć malucha, jak sobie z nim radzić, można zastosować kilka prostych pomysłów. Gdy dziecko idzie do przedszkola to nie musi tam mieć nieznanego otoczenia, opiekunki, kolegów, rozkładu dnia. Kolegów można poznać wcześniej, np. na placu zabaw lub podczas odwiedzin. Rozkład dnia, który będzie obowiązywał w przedszkolu można przecież przećwiczyć w domu w formie zabawy.

Kolejna część artykułu ukaże się już wkrótce. Zapraszamy!

Źródło:  http://parenting.pl/portal