„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały? Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły?” Cz.II.

Można tutaj również wspomnieć o sposobach karania dzieci. Rodzice stają przed wielkim dylematem czy karać dzieci. Jedną z przyczyn jest bezsilność rodzica, na zachowanie dziecka, pomimo, że rodzice są świadomi tego, iż kara prowadzi do uczuć nienawiści, odwetu, oporu, winy, bezwartościowości oraz rozczulania się nad samym sobą. Według doktora Ginotta, dziecko powinno odczuć konsekwencje swojego złego zachowania, ale nie w postaci kary. We wzajemnych stosunkach nie ma miejsca na karę. Tłumaczył również, iż sposób stosowania kar po prostu nie skutkuje, gdyż powoduje rozterkę duchową i dziecko zamiast poczucia winy za to co zrobiło myśli o odwecie. Innymi słowy, karząc dziecko pozbawiamy je w tym samym momencie bardzo ważnych procesów wewnętrznych, unaoczniających mu złe zachowanie. Zamiast stosowania kar należy dać dziecku szansę do naprawienia zła, które wyrządziło, wtedy okazujemy mu jak może odbudować nasze zaufanie, możemy także zaproponować wspólne rozwiązanie problemu.

Bardzo trudno jest szukać skutecznych i zawsze właściwych rozwiązań, tak wiele elementów składa się na rozwój dziecka, że rodzice i wychowawcy mogą tylko próbować wpłynąć na swoich podopiecznych. Nie ma możliwości przewidzieć wszystkich sytuacji, które będą brały udział w rozwoju dziecka. Najważniejsze jest jednak sama chęć komunikacji z dzieckiem, oddziaływanie na jego postawy z jednoczesną pamięcią o autonomii i indywidualności każdego człowieka.

 

 

4 metody, które nigdy nie działają...

1. Zrzędzenie.
Co ma się ochotę zrobić, słysząc ciągle: „Czy ja zawsze muszę po was sprzątać? Traktujecie mnie jak służącą, zostawiacie wszędzie ubrania, a ja nic, tylko chodzę i zbieram, chodzę i zbieram, bla, bla, bla…”? Najprościej jest „wyłączyć fonię”. Maluch dobrze wie, że mama sobie pogada, a potem i tak posprząta za niego.
2. Krzyk. Podniesiony głos sprawia, że dziecko przestaje myśleć i kompletnie nic do niego nie dociera. Czemu? Bo zwyczajnie się boi. Krzyk może również wzbudzić w nim przekorę.
3. Klapsy. Bicie uczy jedynie tego, że silniejszy ma rację, a przemoc jest dobrym sposobem rozwiązywania konfliktów.
4. Groźby bez pokrycia. Mówisz pewnie czasem rzeczy w stylu: „Jeśli nie zrobisz tego natychmiast, przez tydzień nie obejrzysz bajki”. A potem? O wszystkim zapominasz. Dziecko szybko się orientuje, że może robić, co zechce, bo i tak skończy się na straszeniu.

6 zakazanych zdań...

1. „Nie chcę takiego niedobrego dziecka”.
To emocjonalny szantaż. Takie słowa znaczą: „Wycofam swoją miłość, jeśli nie będziesz robił tego, co ja chcę”. Słysząc coś takiego, maluch nie czuje się bezpiecznie. Chcąc go utemperować, lepiej skupić się na tym, co aktualnie robi nie tak, a nie jakie jest, i powiedzieć np. „Denerwuję się, gdy głośno krzyczysz”.
2. „Ty brudasie/leniu/głuptasie”. To szkodliwe przyklejanie etykietek! Mogą one działać jak samospełniająca się przepowiednia. Maluch rozumie je dosłownie. Myśli: „Jestem niezdarą”, zamiast: „Nie uważałem i przewróciłem szklankę”. „Jestem leniem”, zamiast: „Nie odniosłem talerza”. „Jestem głupi”, zamiast: „Nie przemyślałem tego, co chcę zrobić”. Lepiej skupić się na konkrecie: „Szklanka się nie przewróci, jeśli postawisz ją dalej od krawędzi stołu”. To skuteczniejsze i nikogo nie obraża.
3. „Wpędzisz mnie do grobu!”. Albo: „Przez ciebie boli mnie głowa/serce”, „Zobacz, jaki tatuś przez ciebie jest smutny”. Takie oskarżenia dziecko także może rozumieć zbyt dosłownie. Wzbudzą one w nim ogromne poczucie winy.
4. „Patrz, do czego mnie doprowadziłeś!”. To przerzucanie odpowiedzialności za swoje nerwy na malucha. Bardzo niesprawiedliwe.
5. „Twoja siostra jest taka grzeczna/mądra, a ty?”. Tego typu porównania znaczą dla dziecka tyle co: „Ona jest od ciebie lepsza”. Słysząc taki komunikat, mały winowajca nie dowiaduje się niczego nowego o innych ani niczego się nie uczy. Chyba tylko tego, że jest gorszy, nie spełnia oczekiwań mamy... Takie zdania psują relacje między rodzeństwem, wprowadzają niezdrową rywalizację.
6. „No, proszę, Natalka wreszcie posprzątała swój pokój. Co za święto!”. Niby pochwała, a tak naprawdę złośliwa kpina. Słysząc coś podobnego, dziecko dochodzi do wniosku, że nie warto się starać, bo i tak nie usłyszy na ten temat nic naprawdę dobrego. Wystarczy powiedzieć po prostu: „Wspaniale, że posprzątałaś pokój”.

Źródło:  www.chomikuj.pl