Kary inne niż wszystkie... cz.II.

Dzisiaj przedstawiamy II część artykułu. Zapraszamy do lektury.

Najbardziej pomysłowe...

Okazuje się, że karę można sobie też z powodzeniem wybrać, co niejako ogranicza powody do złości na rodziców. Jeśli przygotujemy wielki słoik pełen kartek z wypisanymi krokami dyscyplinującymi, łobuz może wylosować sobie nieoglądanie telewizji, dodatkowe obowiązki domowe czy konieczność zaśpiewania dla rodziny. Pomysłowi rodzice wykorzystują również porę pójścia spać do wspomagania dyscypliny. I tak gdy dziecko zawzięcie broi, jego czas na pójście do łóżka przesuwa się o 5-10 minut wstecz. A kto buja się na krześle czy siedzi krzywo podczas obiadu, zaczyna jeść posiłki na stojąco!

Na kapryszenie i marudzenie ponoć dobry jest minutnik. Nastawiamy go na 5 minut i nakazujemy ciągły płacz aż do alarmu – mało który maluch to wytrzyma.
A co robić, gdy dziecko krzyczy w supermarkecie, że chce batonik albo gumę i nie daje się spacyfikować? Przebiegła mama ładuje pożądane produkty do wózka, łagodząc chwilowo wrzask, a po zapłaceniu wręcza słodycz innemu, grzecznemu dziecku w sklepie. To się pamięta na długo!

Zamęczyć miłością...

Zupełnie inne podejście każe zamienić samą ideę karania w przesłodzenie, które nie może wywoływać strachu czy negatywnych emocji. Najprostszy pomysł to tulenie, które ponoć sprawdza się przy atakach histerii, złości czy zwykłych dąsach. Obowiązkowe przytulanie „za karę” przez kilka minut to także sposób na poskromienie wojowniczych zapędów rodzeństwa.

Jeśli siostra z bratem znów dokuczali sobie nawzajem zamiast oboje cierpieć, będą się ściskać! Zwolennicy rodzicielstwa opartego na miłości zamiast wysyłać łobuza do swojego pokoju na przymusowe odosobnienie, preferują kary odwrotne. Zawiniłeś, więc teraz musisz siedzieć z mamą na kanapie przez kwadrans czytając książkę lub układając puzzle – takie odwrócenie uwagi pomaga nauczyć dziecko gasić złość raczej niż poprzez wypłakiwanie się w samotności.

Krańcowy przykład to zupełne unikanie kar. Czy tak się da? Owszem, jeśli każdą podbramkową sytuację zamienimy w propozycję zmiany zajęcia czy tematu, kiedy rzucimy dziecu wyzwanie albo wyegzewkujemy obietnicę, którą maluch bedzie musiał dotrzymać.  

Czy zastosowaliście już może jedną z przedstawionych kar?

Źródło:  http://www.dzieci.pl/